czwartek, 29 września 2011

W poszukiwaniu czasu

Ostatnio chwilowo przerzuciłam się na szydełko. Mam nadzieję, że nikt tak dokładnie nie śledzi tego co zaczęłam a czego jeszcze nie skończyłam. Znalazłoby sie parę rzeczy, chociażby widoczek z żaglówkami, który zaczęłam i czeka na swoją kolej. W międzyczasie na pewno znalazło się wiele ważniejszych rzeczy do zrobienia, dlatego tak został odłożony. Nic to, tak to już jest z tymi niespokojnymi duszami, które mają tysiąc pomysłów w głowie a mało czasu na ich realizowanie. Ja postanowiłam realizować je małymi kroczkami, to najlepsza technika, która sprawdza się również na codzień w życiu. Polecam. Tak więc zrobiłam ostatnio serwetkę, na szydełku i nawet ją skończyłam. Do tej pory jakos stosunkowo mało czasu poświęcałam tego rodzaju robótkom. A one również sprawiają mi ogromną przyjemność. Oto i moje dzieło...
moje wykonanie
zdjęcie z gazety
W sumie nie lubię okrągłych serwetek szydełkowych, wręcz nie cierpię, ale są wzory, które jestem w stanie zaakceptować, a wręcz podobają mi się bardzo. I tak to jest w przypadku tego wzoru. 

Jesienny poranek....

Babie Lato
W złotych jesiennych liściach
Babie lato się snuje
Jedwabnymi nitkami
Piękne wzorki haftuje.
Niedługo te srebrne nitki
Na kłębuszki zwiniemy
By przechować przez zimę
Do następnej jesieni.
/ z tomiku "Babie Lato" Pani Aliny Pawłowskiej /
 

poniedziałek, 26 września 2011

Okna są oczami miasta

Jakoś bardzo napięty miałam czas wrześniowy. Co prawda do końca miesiąca został jeszcze tydzień, ale dla mnie jest to już spokojniejszy czas. Teraz znowu będę mogła zająć się moimi pasjami i innymi przyjemnościami.
Tymczasem mam nową dostawę "Okien na świat". Zauważam, że okna w różnych krajach są bardzo różne i dość charakterystyczne dla danego kraju czy regionu. Te okna pochodzą z Chorwacji. Są smutne i biedne (takie są moje spostrzeżenia), ale mimo to dla mnie piękne i pasjonujące. .

 "Okna są oczami miasta...." Julio Cortázar 

czwartek, 15 września 2011

I po Winobraniu

Niestety musiałam troszkę wcześniej niż wszyscy zakończyć Winobranie. Ale Ci co zmartwili się tą informacją, że już po Winobraniu spieszę poinformować, że trwa jeszcze do soboty. 
W tym roku, mam wrażenie jest tam wszystko, mam na myśli stoiska z różnościami.
Domki z rękodziełami znajdują się pod filarami. Jest to o tyle nieszczęśliwe miejsce, bo nie wszyscy tam docierają. Ale też szczęścia jest w tym troszkę, bo Ci którzy już tu dotrą mają możliwość zatrzymania się i spokojnego pooglądania. W innych miejscach, przy innych stoiskach, szanse na zatrzymanie są znikome, ponieważ prąd tłumu porywa wciąż do przodu. Takie powodzenie ma nasze Winobranie!
Jakoś tak tym razem niezbyt pamiętałam też o aparacie i zdjęciach, dlatego słabo u mnie z udokumentowaniem tego co się działo. Cóż, podzielę się tym co mam.
Przyznam szczerze, że było to moje pierwsze Winobranie jako wystawca. Nie mam doświadczenia w eksponowaniu towaru itp. dlatego też popatrzcie troszkę łaskawym okiem na to wszystko...
Na stoisku były też rzeczy lniano-lawendowe mojej ulubinej rękodzielniczki Anny, przy których cudnie komponowały się moje rzeczy.
Pozdrawiam, wszystkich tych, którzy dotarli do mojego i naszego wspólnego stoiska. No i zapraszam serdecznie jeszcze tych, którzy tam nie byli.

piątek, 9 września 2011

Winobranie

Winobranie to największe święto Zielonej Góry. Trwa przez tydzień a zaczyna się jutro. Co będzie? Jako to na takich świętach: stragany, kiermasze, starocia, koncerty, spektakle i itp. Dlatego też chciałabym zaprosić wszystkich przede wszystkim na kiermasz, gdzie zamierzam być ze swoimi różnościami. W związku z tym chwilowo przerzuciłam się na decoupage.
 

czwartek, 8 września 2011

Deszcz dzwoni jesienny...

A za oknem wciąż pada. W takie dni najchętniej nie wychodziłabym z domu. Dobra książka, miła muzyczka, krzyżyki, decoupage czy inne domowe zajęcia i mogłoby sobie tak padać....oby niezadługo...

  Deszcz jesienny /fragm./
Leopold Staff
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
A skoro tak pada, to ja pozostanę w klimatach domowych wystrojów. Tą małą Marcysię w błękitnym fartuszku znalazłam w jakiejś włoskiej gazetce. Fartuszek wyszyty krzyżykami a wzór załączam poniżej.
Marcysia

Nici DMC

środa, 7 września 2011

Na przekór pogodzie


Za oknem pada deszcz, ochłodziło się. A ja postanowiłam na przekór właśnie tej pogodzie utrzymać nastrój i wystrój letni.

Nici DMC



wtorek, 6 września 2011

Jesien idzie, nie ma na to rady....

 Moje wrzosowisko kwitnie w pełni. Czy to już? Czy to właśnie oznacza nieuchronnie zbliżający się koniec lata?
Jesień idzie
/Andrzej Waligórski/
Raz staruszek, spacerując w lesie,
Ujrzał listek przywiędły i blady
I pomyślał: -Znowu idzie jesień,
Jesień idzie, nie ma na to rady!
I podreptał do chaty po dróżce,
I oznajmił, stanąwszy przed chatą,
Swojej żonie, tak samo staruszce:
-Jesień idzie, nie ma rady na to!
A staruszka zmartwiła się szczerze,
Zamachnęła rękami obiema:
-Musisz zacząć chodzić w pulowerze.
Jesień idzie, rady na to nie ma!
Może zrobić się chłodno już jutro
Lub pojutrze, a może za tydzień?
Trzeba będzie wyjść z kufra futro,
Nie ma rady, jesień, jesień idzie!
A był sierpień. Pogoda prześliczna.
Wszystko w złocie trwało i w zieleni,
Prócz staruszków nikt chyba nie myślał
O mającej nastąpić jesieni.
Ale cóż, oni żyli najdłużej. Mieli swoje staruszkowe zasady I wiedzieli, że prędzej czy później - Jesień przyjdzie. Nie ma na to rady.